W dawnych, zamierzchłych już trochę czasach, krążył taki oto dowcip:
Pani nauczycielka, z okazji zbliżajacej się kolejnej rocznicy Rewolucji Październikowej, zadała dzieciom w ramach pracy domowej wykonanie rysunku zatytułowanego "Lenin w Poroninie". Następnego dnia ogląda uczniowskie rysunki. Ania narysowała Lenina chodzącego po górach, Zbyszek Lenina palącego fajeczkę na tel lasu itd. No i w końcu podchodzi do Jasia. A u Jasia na rysunku dwie pary nóg wystające z namiotu. Jedna para nóg haluksami w górę, druga (między tymi pierwszymi) haluksami w dół.
-Czyje to nogi - pyta pani.
-Nadieżdy Krupskiej i Feliksa Dzierżyńskiego - odpowiada Jasiu
-A Lenin? - dopytuje pani
-A Lenin w Poroninie.
Dlaczego przypominam ten zakurzony (a może nawet niezrozumiały dla absolwentów Wyższych Szkól Gotowania na Gazie) dowcip? Otóż słuchając przy śniadaniu radia, dowiedziałem się, że Kanzlerin Angela Merkel, przestraszona wizją bankructwa i wyjścia Grecji ze strefy euro, dyskutowała wczoraj o tym problemie z szefem Komisji Europejskiej, szefem Parlamentu Europejskiego, a nawet z prezydentem Stanów Zjednoczonych.
A co w tym czasie robil król Europy? The answer, my friend, is blowin' in the wind...